Dwór Feillów w Zręczycach (Wólce Zręczyckiej)Obecny, zewnętrzny kształt budynku (bez dorobionych w czasach PRL-u mansard bocznych) zawdzięczamy projektowi inż. Władysława Jenknera. Wnętrze, w tym okazała, przepiękna klatka schodowa, zaprojektowane zostało przez słynnego polskiego architekta i konserwatora zabytków Marcina Bukowskiego. Wnętrze dworu zostało tak przebudowane (zdewastowane) w czasach współczesnych, że trudno dopatrzeć się tam oryginalnego zamiaru. Najbardziej jest żal klatki schodowej, z której pozostał jedynie fragment przypadkowo zlepionych elementów.
Przedwojenni mieszkańcy dworu, mając okazję wejść do wnętrza w latach 80-tych XX wieku, orzekli że wewnątrz nie rozpoznają swojego domu. Malwina, wdowa po Antonim, wraz z czwórką swoich dzieci, doczekała we dworze tragicznego roku 1939. Jej wnuczka Ewa (znana w okolicach Wólki jako Dzidzia), już wówczas żona rotmistrza 22. Pułku Kawalerii Zygmunta Urbanowicza, przebywała na wschodzie, w Brodach. W momencie wybuchu wojny Zygmunt Urbanowicz znajdował się w Szwajcarii, dokąd kilka dni wcześniej udał się jako członek korpusu dyplomatycznego. Do Polski nie było jak wrócić, zatem przedostał się do Francji, będąc pewnym, że kraj ten ruszy na ratunek naszej ojczyźnie. Kiedy Francja została zajęta przez Niemców, Zygmunt trafił do obozu jenieckiego, gdzie spędził całą wojnę. Ewa wraz z malutkim synkiem Janem udali się najpierw do rodziny męża do Lwowa, a gdy rozeszła się wieść o organizowaniu przez Rosjan wywózek Polaków na wschód, uciekła wraz z dzieckiem przez zieloną granicę na Wolę Zręczycką, do swojego domu rodzinnego.
Podczas II wojny św. we Dworze na Woli przebywało, z mniejszymi lub większymi przerwami, siedem osób: wdowa Malwina, jej dwie córki - Malwina i Kamila, syn Stefan oraz mąż Malwiny Władysław i ich córka Ewa (Dzidzia) ze swoim małym synem Janem. Syn Antoni, który został zmobilizowany do wojska, spędził wojnę w niewoli niemieckiej.